BABICA - Strona domowa
Kultura ludowa mieszkańców Babicy
Teren
obecnego województwa podkarpackiego etnografowie podzielili na kilka grup
różniących się między sobą strojem, obrzędami gwarą, wierzeniami, zajęciami itd.
Omawiane przez nas okolice zamieszkiwali Rzeszowiacy.
Wiadomości zebrane przez Sylwestra Wójcika, od 75-letniej Zofii Wójcik w dniu 3
stycznia 1948 roku, podają dokładny opis strojów ludowych, tych dawno temu
noszonych. Do dziś ten opis
zachował się w zbiorze archiwalnym rzeszowskiego Muzeum Etnograficznego, i
dlatego pozwalam sobie na jego prezentację.
"Codziennym strojem męskim była
konopna koszula, konopne białe spodnie, boso w lecie, a w zimie buty z
cholewami, słomiany kapelusz – wszystko własnego wyrobu. Kobiety nosiły szerokie
spódnice różnobarwne, barchanowe katany, na głowie różnokolorowe chustki.
Odświętnie młodzi mężczyźni ubierali białe koszule z fabrycznego płótna, a
starsi koszule konopne z płótna własnego wyrobu, siwe sukniane spodnie, siwą
kamizelkę z rękawami lub bez, ozdobioną blaszanymi żółtymi guzikami, a przy
rękawach obszyte czerwonym płótnem tzw. karmazynem.
Grupa
Babiczan w strojach ludowych, zdjęcie wykonane Witający
się mężczyźni to Domino
23 lipca 1905 roku w Babicy
i Pasternak, ubrani w stroje ludowe
Szerokie
„krakowskie” pasy wybijane żółtymi gwoździkami i ozdobione żółtymi koluszkami,
czarne sukienne kapelusze lub też słomiane obszyte aksamitką, czarne buty z
cholewami (młodzi karbowane, starsi zwykłe, proste) uzupełniały białe płótnianki
z płótna własnego wyrobu, zapinane poniżej kolan na haftki, a czasem sukmany
koloru brązowego, bogato zdobione żółtymi i czerwonymi guzikami zrobionymi z
włóczki, na rękawach kawałek czerwonego sukna obszytego guzikami. Tuż przy szyi
był wąski stojący kołnierz obszyty żółtym i czerwonym sznurkiem.
W zimie zamiast płótnianki kożuch koloru białego, zapinany na haftki. Duże wąsy
uzupełniały powyższy strój. Odświętny stój kobiecy składał się z koszuli
wykonanej z białego fabrycznego płótna, spódnicy różnych kolorów w kwiaty –
szerokiej prawie na 3 metry. Do tego dochodziły różnokolorowe zapaski wyszywane
białymi i czerwonymi nićmi, aksamitny gorset wyszywany w różne kolory, ozdobiony
blaszkami i białymi koralikami, ściągnięty tasiemką. Buty z cholewami czarne.
Ramiona okryte dużymi chustkami, zwanymi chybatówkami. Głowa oczepiona była
białymi tiulowymi chustkami, na szyi duże czerwone korale najczęściej na 6
sznurków. W zimie kobiety nosiły kożuchy nakryte czarnym suknem zapinanym na
haftki."
Według powiastki ludowej: „Te baby to tylko jedna ponad drugą” – to w pewnym
stopniu mowa o przepychu kobiecego stroju, które szczególnie uwielbiały różne
hafty, koronki, spinki, broszki, korale i różne drogie kamienie.
Rodzina Maców w strojach ludowych. Od
lewej: Józef Mac,
Katarzyna Szczepan z Babicy
Michał Mac, Apolonia Mac zd. Sułek, Katarzyna Niedziałek zd. Mac, w stroju ludowym
Henryk Mac, Andrzej Mac i Alojzy Mac
Kożuchy były najczęściej wyrobami tyczyńskich kuśnierzy. Opisany rodzinny strój
ludowy dotyczy przełomu XIX i XX wieku. Był on dość zróżnicowany w zależności od
majątku i polubienia. W myśl zasady „Zastaw się, a postaw się”, dochodziło do
przepychu przed oczami sąsiadów, powodując niejednokrotnie ruinę nawet zamożnych
rodów.
Przy opisie stroju ludowego padło słowo „pas krakowski”. Trzeba wyjaśnić, że
jeszcze przed I wojną światową, do stroju rzeszowskiego zaczęły przenikać
elementy stroju krakowskiego jak: rogatywki z piórem, pęki wstążek czy podane
pasy. Wówczas to nazwa stroju rzeszowskiego przechodzi na strój krakowski. Okres
ostatniego półwiecza dokonał w kulturze ludowej olbrzymich przemian, czego
przykładem może być fakt, że z opisanego stroju niewiele już można odszukać.
Duży wpływ na jego zanik miała bliskość miasta oraz wojny, podczas których
przeszywano je na robocze, ze względu na brak płótna. Powodowało to osowienie,
markotnienie wsi, a jedyną rozrywką były wiejskie zabawy. Na szczęście czas
uległ zmianie i kultura ludowa zaczęła wracać na swoje właściwe, godne miejsce.
W XIX wieku szeroko rozwinięte było
chałupnictwo. Ślady po nim pozostały do dnia dzisiejszego w szczątkowej formie i
pamięci mieszkańców. Jako ciekawostkę podam, że końcem XIX wieku dziedzic z
Babicy, zobaczył chłopa w pięknym kapeluszu. Zapytał skąd go ma, a gdy ten
powiedział, że pochodzi on z własnego wyrobu, zamówił sobie taki kapelusz. Ów
chłop, człowiek biedny, zrobił pomiar i gdy kapelusz był gotowy poszedł do
dworu. Dziedzic obejrzał, przymierzył – był dobry. Zapytał o cenę, a gdy chłop
podał niską, ten zwrócił mu wyrób, oświadczając żeby je za taką niską cenę
sprzedawał chłopom. Chłop poszedł do domu i dumał, co by tu zrobić. Ktoś mu
doradził, aby jeszcze raz poszedł do dziedzica, z tym samym kapeluszem i podał
dużą cenę. I znowu dziedzic przymierzył. Był dobry. Ile? – zapytał, chłop podał
cenę, dziedzic zapłacił, a chłop dziękując pomyślał sobie… „jaki to ten nasz Pan
jest mądry!”.
Zachowały się minimalne ślady po
krawcach, bednarzach i wikliniarzach. Tych ostatnich najwięcej chyba było na
Dziale. Tradycyjne rzemiosła i chałupnictwa słabły w miarę postępujących
przemian na wsi. Antoni Lasota, gdy żył,
wolnymi chwilami zajmował się rzeźbieniem gołąbków i innych ptaków.
Dawniej ludność bardzo
mocno wierzyła w różne zabobony. Przełomem był tu XIX i XX wiek, gdy nastąpił
gwałtowny wzrost inteligencji. Obecnie jedynie starsza część społeczeństwa
przywiązuje jeszcze do nich minimalną wagę, gdyż jej nie można wytłumaczyć
pewnych zjawisk, że ich zabobony, to wyłącznie fanatyzm religijno – obyczajowy
lub ciemnota. Spotkać można jeszcze czasem „czarownice” zwierząt gospodarskich
przez sąsiadów.
W dniu Bożego Narodzenia i Wigilii nie wolno w domu wszczynać kłótni, dużo
czytać i wiele myśleć. Typowym obrządkiem weselnym był obyczaj w okolicach
następujący: uroczystości weselne trwały prawie cały tydzień. Najpierw
uzgadniano majątek, potem spraszano gości. Zmawiano swatów i drużbów, którzy
idąc ze śpiewem, od domu do domu, oznajmiali weselne gody. Gdy panna młoda była
biedna, chodziła po wsi prosząc o dary: drób, mięso, mąka, masło, jajka itp.
Przed wyjściem do kościoła młodych błogosławili rodzice. Do kościoła jechano na
bryczkach zaprzężonych w różnokolorowo wystrojone konie. W drodze napotykano
bramy, przy których przebierańcy oczekiwali na złożenie okupu w postaci
gorzałki. Kobiety dawały pieczywo. Często przebierańców zapraszano na wesele, ze
względu na ich dowcipne piosenki i humor.
Po powrocie nowożeńców z kościoła
do domu, na progu matka witała młodych chlebem i solą. Następowała gościna,
obiad i tańce. Ważnym punktem były oczepiny, w czasie których śpiewano bardzo
dowcipne piosenki. W sposób uroczysty oznajmiały one gościom, że panna młoda
stała się mężatką. Czepek nakładano jej dlatego, że nosiły go wszystkie mężatki.
Panna młoda chcąc odciągnąć ten moment kryła się po różnych zakamarkach, a swaci
musieli jej szukać. Potem siadali na środku izby, a młodej nakładano czepek w
miejsce welonu. Ofiarowany „czepiec” często pokrywał koszty finansowe całego
wesela. Tańce trwały do rana.
Nazajutrz zawsze były poprawiny.
Podobne „małe wesele” odbywało się gdy panna młoda przenosiła się do domu
młodego. Wianem jej była „wianna skrzynia”, w której zgromadzone były jej
osobiste rzeczy. Do historii przeszły już szczodraczki, draby, Trzej Królowie w
okresie świąt Bożego Narodzenia.
W okresie międzywojennym bardzo kwitło życie wiejskie. Krystyna Duda-Dziewierz w
pracy „Wieś małopolska a emigracja amerykańska, Studium wsi Babica powiatu
rzeszowskiego” podaje dwa bardzo ciekawe obyczaje, które przestrzegali
mieszkańcy wsi. Pierwszy zwyczaj – to mijanie sąsiadów w drodze do kościoła, a
drugi – to tzw. prawo środopostne. Z prawa tego powstało wspólne nabożeństwo
odprawiane w szkole przez jednego z najstarszych mieszkańców wsi. Autorka tak
pisze o nim: „W dawnych czasach jak wójtem był jeszcze Pokrywka, jak kto co
zwojował to mu wsypali kilka lagów i jakoś to wyszło, że schodzili się chłopi na
to i na różne kawałki w połowie postu. Tam mieli prawo ogólne.
Kowalki (żona Pasternaka) ojciec (Zieliński) był bardzo pobożny, on założył, że
w te środę schodzili się żeby
odmówić litanię i różne pieśni odśpiewać. Różaniec śpiewali za dusze zmarłych w
Babicy. Po nim był Domino, wtedy to on prowadził. On był oczytany, pogrzeby
prowadził, był postępowy chłop. Po nim to teraz odprawia Mac Jan, ojciec Maca
Henryka. Jak się zejdą, modlą się, pacierzy na kopy a baby piszczą i piszczą.
Mieli taki krzyż co Domino zrobił (ten krzyż szedł od chałupy do chałupy i każdy
całował), obecnie krzyża nierozsyłaną lecz całują na miejscu na zebraniu, a
ludzi zwołują na zebranie za pomocą okólników”.
Przed kilkudziesięciu lat
mieszkańcy Babicy gwarowo nazywani byli cebularzami, mieszkańcy Lubeni –
olejarzami, Wyżnego – karakonami, Lutoryża – hanokami, Czudca – bechami, a
Siedlisk – tatarami. I tym akcentem pragnę zakończyć swoje refleksje o wybranych
zjawiskach z życia społecznego byłych mieszkańców Babicy.
Źródło:
Zdzisław Domino