

Wspomnienie o księdzu Bronisławie
Domino
Księdza Bronisława Domino poznałem w dniu pogrzebu Marii Kasprowiczowej na Herendzie tj. 17 grudnia 1968 r., ale ksiądz znał mnie już z "Tygodnika Powszechnego". Gdy usłyszał moje nazwisko rzucił mi się na szyję, witając spontanicznie. Pochodził ze wsi, był księdzem wiejskim i wiejsko wyglądał. Niby wiejski a stechnizowany, obwieszony aparatami: na jednym ramieniu aparat do zdjęć fotograficznych, na drugim do zdjęć filmowych, na szyi mały magnetofon japoński, pod płotem - motocykl. Kochał ludzi. W okresie gdy go poznałem, był kapelanem w małej wiosce Wola Bliższa koło słynnego Łańcuta u sióstr zakonnych, które prowadziły tu gospodarstwo rolne i opiekowały chorymi mieszkańcami okolicznych wsi.
Kilka razy odwiedziłem księdza Bronisława w jego Woli,
lubiłem tam jeździć. Ksiądz był bardzo gościnny, bezpośredni i już na pierwszej
wizycie zaplanował odrzucenie konwenansów - "Bronek jestem, Ty Olek; nie ma tu
żadnego księdza ani pana..." i już byliśmy za pan brat. "Co tam nosisz w tym
plecaku?" - zapytał. "Marzenia" - odpowiedziałem. O jakże się ucieszył, bo
ksiądz Bronek miał polot i poetyckość w sobie. Układał i pisywał wiersze, lubił
mówić o literaturze, poezji, sam parał nie piórem, amatorsko i z zamiłowania. Wydał
we własnym zakresie i własnym sumptem pismo, które nigdy nie znalazło łaski
druku. Były to redagowane przez Niego i pisane na maszynie w szeregu odbitkach,
przez kalkę, humorystyczne teksty pt. "Dobry Humor" czyli "De-ha". Każdy numer
zawierał około 15 stron maszynopisu, a na tytułowej stronie u góry hasła:
"Służcie Panu z weselem", "Weselcie się w Panu". Były to felietony, opowiadania,
anegdoty, wiersze, zagadki itp. Wszystko pod kątem humoru, bo "brat - lata".
Ks. Bronisław Domino
Od lewej: ks. prałat Jan Mac, ks. Bronisław i ks. Henryk Domino.
(1916-1975)
W głębi rodzina z Siedlisk
Ksiądz Bronisław był wesoły mimo licznych chorób i cierpień,
które go trapiły od najmłodszych lat. Nieprawdopodobne, ile ten człowiek miał w
sobie hartu. Nikt by nie uwierzył, że mając tyle chorób, można żyć, śmiać się i
cieszyć się z życia. A oto jakie schorzenia atakowały jego organizm i zdrowie:
choroby trzustki, wątroby, woreczka żółciowego, dwunastnicy, żółtaczka,
miażdżyca, reumatyzm, chore serce i chore oczy. Przechodził cztery operacje, na
dobitkę leżał w szpitalu pół roku w gipsie, bo najechał na niego jakiś
motocyklista i fatalnie połamał.
Opowiadała mi pani Maria Kasprowiczowa, z którą się
przyjaźnił, o humorystycznym zachowaniu się księdza w czasie jednej z wizyt na
Harendzie. Rozmawiała z nim wraz z siostrą Netią, i nagle skoncentrowane
patrzą... ksiądz wstaje od stołu i zaczyna zdejmować spodnie... pod którymi
ukazują się oryginalne cyfrowane portki góralskie!
Ksiądz Bronisław opuścił Wolę Bliższą czując się coraz gorzej
ze zdrowiem i zamieszkał u rodziny we wsi Babica koło Rzeszowa. Skorzystał z
tego znajomy proboszcz ze wsi Wyszatyce pod Przemyślem i poprosił swojego kolegę
zastąpienie na probostwie, jako że sam wybierał się w podróż do Paryża i Rzymu.
Ks. Bronisław objął zastępstwo od początku sierpnia 1975 r., a po kilku dniach
już nie żył. Zamordowali Go młodociani bandyci, którzy zawodowo bandyctwem się
nie trudnili, lecz pracowali w różnych zakładach przemysłowych. Zwiedzieli się,
zmówili, opracowali plan, bo ponoć na tej parafii miała być duża gotówka.
Spotkał ich zawód. Chciwość łatwego wzbogacenia się zrobiła z ludzi zbrodniarzy.
Młodych złoczyńców (24, 21, 20 i 17 lat) odnaleziono i aresztowano w różnych
miejscowościach w kraju: Szczecin, Gdańsk, Dąbrowa Górnicza, Szamotuły. Jeden z
nich został skazany na karę śmierci, pozostali na 25, 13 i 6 lat więzienia.
Ksiądz został zamordowany perfidnie. Zakneblowali Mu usta chustą liturgiczną,
wpychając knebel do samej krtani. Zamordowali człowieka czułego, dobrego, który
kochał ludzi i oddany był młodzieży. Ksiądz miał 59 lat, mógł jeszcze żyć,
cieszyć się życiem, działać na rzecz bliźnich np. chorych (zwykł pisywać do nich
listy. Lubił podróżować po kraju, wszystko Go ciekawiło i cieszyło.
Urodził się w Babicy 9.07.1916 r. Był piętnastym dzieckiem
rodziny Dominów. Rodzina ta dochowała się sześciu księży: 4 braci i 2 bratanków
- bliźniaków. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w Wyszatycach gdzie księdza
zamordowano, a następnie w Jego rodzinnej wsi - Babicy. Uczestniczyło 150 księży
i zakonników, nabożeństwo odprawił i piękne przemówienie wygłosił kolega i
osobisty przyjaciel zmarłego - ks. biskup Taborski.
Humor w życiu księdza Domino był czymś dominującym. Niech spoczywa w pokoju na
wieki!
Ks. Bronisław Domino (09.07.1916 -
10.08.1975) Bracia - księża Dominowie przed
domem rodzinnym w Babicy, od lewej
ks. Jan, ks. Henryk, ks. Stanisław i ks. Bronisław
Źródło:
Aleksander Zaczyński, Gazeta Wyborcza (Gazeta w Krakowie) 11.08.1998 r., nr 213
(2556)
Mała galeria pamiątkowych
zdjęć księdza Bronisława Domino
Źródło:
Barbara Rajzauer-Krużel